W tym tygodniu prezydent Obama i jego administracja zdają trudny egzamin z obrony praw człowieka i demokracji. O co chodzi? Chodzi o dalsze losy chińskiego dysydenta, Chen Guangcheng, który dostał się do amerykańskiej ambasady na początku tygodnia.
Wydawałoby się, ze sprawa jest prosta. Niestety, doniesienia w tej sprawie są sprzeczne. Wiemy tylko, ze Chen teraz już na pewno chce opuścić Chiny z rodzina, po groźbach pod adresem zony, najlepiej samolotem Hilary Clinton która akurat tam przebywa.
Wynik tej sprawy może mieć duży wpływ na wybory prezydenckie.
Wiecej o tym tutaj.