Zaledwie 88 tysięcy miejsc pracy utworzyli w marcu amerykańscy pracodawcy. Co gorsze aż 496 tys. Amerykanów wypadło ze statystyk, innymi słowy skończyło im się "unemployment" (bezrobocie). Oczywiście to dobra wiadomość dla Białego Domu bo w ten sposób statystyki mówią ze bezrobocie wynosi tylko 7.6% (gdyby policzyć tych co odpadli od początku kryzysu ten numer byłby już w okolicach 15-17%). Z tych samych statystyk wynika, ze tylko 63% Amerykanów jest zatrudnionych, wynik gorszy niż 35 lat temu za czasów najgorszego prezydenta, Cartera.
Co to oznacza dla prezydenta Obamy? Nic, w dalszym progu prowadzi kampanie prezydencka gdzieś na zachodnim wybrzeżu.
Martwi to wszystkich, z wyjatkiem Obamy i jego poplecznikow, nawet polska prase:
Alarmujące dane z USA: rynek zatrudnienia hamuje