Z wieloletnim doświadczeniem w polityce i ponad miliardem dolarów do dyspozycji Hillary Clinton powinna wygrać wybory z zamkniętymi oczami ale tak się nie stało.
Najpierw, Clinton przegrywała ze starym socjalistą o którym nikt poza jego stanem nie słyszał. Dopiero mnóstwo forsy i brzydkie chwyty pozwoliły jej ledwo, ledwo wygrać i przejść do następnej fazy.
Później przeciwko Trumpowi Demokraci wystawili prawdziwą armię złożoną z mediów (wszystkie kanały telewizyjne minus Fox News), prasy (New York Times, Washington Post, LA Times i Boston Globe) i Hollywood. W międzyczasie wyszła na jaw sprawa nie legalnego serwera do maili i korupcja wokół Clinton Foundation. Ale dla Demokratów to był tylko dowód na "przebiegłość" swojej kandydatki. Myśleli też że "ich" media wszystko rozmyją i zamydlą ludziom oczy.
Później gdy Clinton przegrała wybory Demokraci zaczęli wmawiać sobie i innym ze to nie wina zlej kandydatki tylko jakiegoś oszustwa i nie demokratycznych zasad wyborczych, które notabene wcale im nie przeszkadzały gdy myśleli ze wygraj a przecież w ciągu 8 lat mogli chociaż spróbować zmienić.
Na koniec jakiś geniusz wpadł na pomysł (tak zwany plan B) że można wpłynąć na Elektorów i jeśli nie zmienić wynik wyborów to chociaż podważyć pozycje Trumpa i zbudować podwaliny pod jego szybką porażkę.
Najpierw Demokraci zażądali ponownego przeliczenia głosów w trzech stanach. Niestety po przeliczeniu głosów Clinton nie tylko straciła więcej głosów niż Trump ale przy okazji wyszło na jaw że w Detroit gdzie Clinton zdecydowanie wygrała głosy oddało około 38% więcej ludzi niż liczba zarejestrowanych wyborców.
Wczoraj podczas głosowania Elektorów wbrew oczekiwaniom mediów i partii Demokratycznej Trump nie tylko stracił tylko 2 glosy ale Hillary Clinton straciła 5 głosów na rzecz innych kandydatów o których nikt już nie pamiętał.
Od dzisiaj Demokraci pracują nad planem C czyli impeachment-em.