Friday, July 10, 2020

Chiński wirusolog oskarża Pekin


Telewizja Fox News opublikowała wywiad z wirusologiem, panią Li-Meng Yan, która oskarża Pekin o ukrywanie koronawirusa, i musiała uciekać z Hongkongu: "Wiem, jak traktują demaskatorów."

Yan powiedziała Fox News w ekskluzywnym wywiadzie, że uważa, że chiński rząd wiedział o nowym koronawirusie na długo przed tym, jak twierdził. Mówi, że jej przełożeni, znani jako jedni z najlepszych ekspertów w tej dziedzinie, zignorowali również badania, które przeprowadzała na początku pandemii, która według niej mogła uratować życie wielu ludzi.

Dudała, że mieli obowiązek poinformować świat, biorąc pod uwagę ich status jako laboratorium referencyjne Światowej Organizacji Zdrowia specjalizujące się w wirusach grypy i pandemiach, zwłaszcza gdy wirus zaczął się rozprzestrzeniać na początku 2020 roku.

Yan, obecnie ukrywająca się w USA, twierdzi, że rząd kraju w którym się urodziła, stara się zniszczyć jej reputację i oskarża rządowych bandytów o choreografię cyberataku przeciwko niej w nadziei, że będzie siedziała cicho.

Yan uważa, że jej życie jest w niebezpieczeństwie. Obawia się, że nigdy nie będzie mogła wrócić do domu i zmaga się z trudną prawdą, że prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczy swoich przyjaciół ani rodziny.

Yan, która twierdzi, że była jedną z pierwszych naukowców na świecie badających nowy koronawirus, została rzekomo poproszona przez swojego przełożonego w laboratorium referencyjnym University / WHO, dr Leo Poon, w 2019 r. O zbadanie dziwnej grupy SARS- jak sprawy wychodzące z Chin kontynentalnych pod koniec grudnia 2019 r.

„Rząd Chin odmówił zezwolenia zagranicznym ekspertom, w tym również z Hongkongu, na prowadzenie badań w Chinach” - powiedziała. „Więc zwróciłem się do moich przyjaciół, aby uzyskać więcej informacji”.

Yan miała rozległą sieć profesjonalnych kontaktów w różnych placówkach medycznych w Chinach kontynentalnych, dorastając i tam ukończywszy wiele studiów. Mówi, że właśnie dlatego poproszono ją o przeprowadzenie tego rodzaju badań, szczególnie w czasie, gdy jej zespół wiedział, że nie otrzymali całej prawdy od rządu.

Jeden z przyjaciół, naukowiec z Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom w Chinach, miał wiedzę z pierwszej ręki na temat przypadków i rzekomo powiedział Yan 31 grudnia o przenoszeniu się wirusa z człowieka do człowieka na długo przed tym, zanim Chiny lub WHO przyznały, że takie rozprzestrzenianie się było możliwe.

Yan powiedziała, że przekazała swoje ustalenia szefowi. "On po prostu skinął głową" i powiedział jej, żeby dalej pracowała.

Kilka dni później, 9 stycznia 2020 r., WHO wydała oświadczenie: "Według chińskich władz dany wirus może powodować ciężką chorobę u niektórych pacjentów i nie przenosi się łatwo między ludźmi. ... Jest niewysterczająca ilość informacji w celu ustalenia ogólnego ryzyka tego zgłoszonego klastra."

Yan powiedziała, że ona i jej koledzy w Chinach rozmawiali o tym swoistym wirusie, ale wkrótce zauważyła gwałtowną zmianę tonu.

Lekarze i badacze, którzy otwarcie dyskutowali o wirusie, nagle ucichli. Ci z miasta Wuhan - które później stanie się centrum wybuchu epidemii - zamilkli, a innych ostrzegano, by nie pytali o szczegóły. Lekarze złowieszczo powiedzieli: „Nie możemy o tym rozmawiać, ale musimy nosić maski”.