Prezydent Trump „ma obowiązek” wobec „połowy Ameryki, która zagłosowała na niego, aby dokładnie przyjrzeć się” liczeniu głosów w wyborach prezydenckich w 2020 r. „Tak, aby wszystko było przejrzyste” - mówią Republikanie.
Kampania Trumpa złożyła pozwy w kilku stanach w których Biden wygrał bardzo cienką krawędzią, w tym w Nevadzie, Pensylwanii i Georgii. Kampania twierdzi, że po dniu wyborów nielegalnie liczono głosy, a obserwatorzy ankiet nie mogli obserwować liczenia.
To wszystko sprawia, że nikogo nie powinno dziwić, że prokurator generalny William Barr dał w poniedziałek prokuratorom federalnym zielone światło do sprawdzenia „istotnych zarzutów” nieprawidłowości w głosowaniu przed zatwierdzeniem wyborów prezydenckich w przyszłym miesiącu, chociaż na razie przedstawiono niewiele dowodów oszustwa.
Barr podkreślił, że upoważnienie przez niego prokuratorów federalnych do sprawdzenia „istotnych zarzutów” nie powinno wskazywać, że Departament Sprawiedliwości „stwierdził, że nieprawidłowości w głosowaniu wpłynęły na wynik wyborów”. Urzędnik Departamentu Sprawiedliwości powiedział Fox News, że nikt w Białym Domu, w tym prezydent Trump ani żaden prawodawca, nie prosił Barra o to zezwolenie.
