Ale, bycie Indianinem, w tym także z pochodzenia, może mieć swoje dobre strony. Najlepszym przykładem na to jest historia Elizabeth Warren która jest teraz amerykańskim senatorem i, podobno, już zaczęła kampanie prezydencką. Jest całkiem możliwe, że własnie przez powoływanie się na swoje indiańskie pochodzenie zaszła własnie tak daleko.
Według pani Warren wszystko zaczęło się od tego, że jej babcia twierdziła że ona ma wysokie kości policzkowe bo jedna z jej prababci była Indianką. To wystarczyło aby w swoim podaniu o prace w Harvardzie napisać że ma indiańskie pochodzenie. - Swoją drogą to bardzo ciekawe, że w tak poważnej instytucji o światowej renomie nikt się nie pokwapił o potwierdzenie tych roszczeń, a wystarczyło przecież przyjrzenie się tej pani która bardziej wygląda jak "czysta" Niemka lub Skandynawka.
Podobno Harvard był bardzo dumny z nowego nabytku (podobno, bo Harvard "wyczyścił" swoją website), a pani Warren została ich pierwszą "profesorką-kobietą koloru."
In my three years at Stanford Law School, there were no professors who were women of color. Harvard Law School hired its first woman of color, Elizabeth Warren, in 1995.”Od tamtego czasu pani Warren robiła zawrotną karierę polityczną aż do momentu (około 2012) gdy gazeta, Boston Globe, opisała jej historie kompletnie zrównując z ziemią jej roszczenia. W ciągu następnego miesiąca wyszło także na jaw że jej dziadek służył w jednostce wojskowej biorącej udział w cieszących się czarną sławą marszach śmierci Indian na tzw. Trail of Tears - Szlaku Łez.
- Przez trzy lata w Stanford Law School nie było profesorów, którzy byli kobietami w kolorze. Harvard Law School zatrudniła swoją pierwszą kobietę koloru, Elizabeth Warren, w 1995 roku. "
Ta długa historia oszustw i kłamstw wcale nie przeszkadza pani Warren, teraz wysoko postawionej członkini partii Demokratycznej, w ubieganiu się o najwyższy urząd w Ameryce. Czyli, opłacało się.