Sunday, September 27, 2020

Biden powiedział, że był studentem na Uniwersytecie Stanowym Delaware; szkoła mówi co innego


 Kandydat na prezydenta już dawno stracił kontakt z rzeczywistością (inni mówią, że jest po prostu nałogowym kłamcą) bo już rok temu twierdził, że swoją karierę akademicką rozpoczął na Uniwersytecie Stanowym w Delaware.

Niestety według The Washington Times, historycznie czarna szkoła odrzuca twierdzenia Bidena.

Dyrektor serwisu informacyjnego Uniwersytetu Delaware, Carlos Holmes, powiedział, że były wiceprezydent nigdy nie był studentem, chociaż wcześniej dwukrotnie pojawił się na kampusie, aby dać przemówienia na uniwersytecie w Dover.

To nie pierwszy raz, kiedy Biden tworzy kontrowersje dotyczące upiększania własnej historii biograficznej. Wcześniej powiedział, że był pierwszym w rodzinie, który uczęszczał do college'u, a jego krewni byli górnikami - te dwa oświadczenia później odwołał.

Tak naprawdę to historia kłamstw Bidena sięga 1987 roku, co trudno podciągnąć pod jego zaawansowany wiek.

Nawet lewicowy Washington Post (gazeta raczej nie sprzyja Trumpowi ani innym prawicowym politykom) pisze: 

23 września 1987 r. Joe Biden stanął przed tłumem reporterów i zakończył swoją pierwszą kampanię prezydencką wśród pytań o wartość nad którą ciężko pracował, aby przekonać wyborców: autentyczność. Upadek rozpoczął się 11 dni wcześniej, gdy pojawiła się wiadomość, że Biden użył frazesów i manier od polityka brytyjskiej Partii Pracy, wygłaszając uwagi końcowe podczas debaty. Wkrótce pojawiły się przykłady wykorzystania przez Bidena materiałów od innych polityków bez podania źródła i przyznał, został także oskarżony o plagiat w szkole prawniczej. Co gorsza, pojawiło się wideo, na którym Biden wyolbrzymia swoje osiągnięcia akademickie, mówiąc ze złością do wyborcy w New Hampshire.

 Tak, tak. Biden idzie na prezydenta USA już od 1987 roku i cały czas kłamie na swój temat. Czy takiego prezydenta chce mieć Polonia Amerykańska? 

Myślę, że nie. Tym bardziej, że to już raczej pewne, że rządziła będzie pani Harris która była tak nie popularna wśród Demokratów, że bardzo szybko odpadła z kampanii prezydenckiej. To byłby taki "coup d'etat" ze strony socjalistów w partii Demokratycznej.