Facebook i Twitter poruszają się „z małą prędkością” w walce z rosyjską propagandą rządową i dezinformacją w mediach społecznościowych.
Po tym, jak 9 marca siły rosyjskie zbombardowały szpital położniczy w Mariupolu, rosyjska ambasada w Wielkiej Brytanii opublikowała na Twitterze zdjęcia z wybuchu, podpisane słowem „FAKE”, sugerując, że w szpitalu znajdowały się tylko ukraińskie wojska.
Ambasada dodatkowo zaatakowała ukraińską blogerkę Mariannę Podgurską, twierdząc, że „grała” rolę kobiety w ciąży z „bardzo realistycznym makijażem”, który wyglądał jak krew.
„To rzeczywiście ciężarna [ukraińska] blogerka kosmetyczna, Marianna Podgurskaya”, napisała ambasada na Twitterze. „Na zdjęciach zagrała role obu kobiet w ciąży”.
Posty zostały usunięte z Twittera, ale dopiero po tym, jak urzędnicy rządowi w Wielkiej Brytanii wyrazili oburzenie.
Obie kompanie, które nie miały żadnych kłopotów z całkowitym odcięciem prezydenta USA, Trumpa, od swoich serwisów z jakiś powodów nie chcą kompletnie odciąć piewców propagandy Kremla.