Komisarz NBA Adam Silver powiedział dziennikarzom w tym tygodniu, że odpowiedź Chin na byłego dyrektora generalnego Houston Rockets, Daryla Moreya, wyrażającego swoje poparcie dla antyrządowych protestujących w Hongkongu w 2019 roku, kosztowała ligę setki milionów dolarów.
Morey, który jest teraz dyrektorem generalnym Philadelphia 76ers, zamieścił na Twitterze w październiku 2019 r. zdjęcie, które brzmiało: „Walcz o wolność. Stań z Hongkongiem”. Morey później skasował tweeta i wyjaśnił, że nie miał zamiaru urazić fanów Rockets ani swoich przyjaciół w Chinach. Demonstranci protestowali wówczas przeciwko chińskiej kontroli Hongkongu.
NBA początkowo stwierdziło, że uwagi Moreya są „godne pożałowania” i że „głęboko obraził wielu naszych przyjaciół i fanów w Chinach”. Liga wydała później oświadczenie potwierdzające jej "zaangażowanie" na rzecz wolności słowa.
Komisarz NBA Adam Silver również odrzucił w czwartek krytykę ze strony amerykańskich prawodawców dotyczącą relacji biznesowych NBA z Chinami, zauważając, że liga jest tylko jedną z wielu firm, które współpracują z Chińczykami.
NBA biznes z Chinami to nie tylko olbrzymie dochody ligi i właścicieli klubów ale także zawodników którzy maja dużo do powiedzenia o "prawach człowieka" w USA ale w Chinach już nie. Dla przykładu, współwłaściciel Golden State Warriors, Chamath Palihapitiya, w styczniu powiedział wprost, że „nikogo nie obchodzą” chińskie obozy koncentracyjne i praca przymusowa ludności ujgurskiej.
„Nikt nie dba o to, co dzieje się z Ujgurami, okej”, powiedział Palihapitiya w podcaście „All-In”. „Wspominasz o tym, bo ci zależy i myślę, że to miłe, że ci zależy. Reszta z nas nie dba o to. Po prostu mówię ci bardzo twardą, brzydką prawdę. Ze wszystkich rzeczy, na których mi zależy, tak, to jest poniżej mojej linii."
Później próbował cofnąć swoje komentarze na Twitterze, mówiąc, że wierzy, że „prawa człowieka mają znaczenie, czy to w Chinach, Stanach Zjednoczonych czy gdzie indziej”.
Właściciel Dallas Mavericks, Mark Cuban, powiedział w październiku 2020 r., że jest „przeciwko łamaniu praw człowieka na całym świecie”, ale nie ma nic przeciwko robieniu interesów z Chinami”, ponieważ „musimy wybierać nasze bitwy”.
Pamiętajmy tego typu wypowiedzi, gdy oglądamy w telewizji mecze zawodników NBA, bo ich największe dochody pochodzą nie z USA, ale właśnie z Chin. A ich poglądy na politykę lub wartości moralne mogą się diametralnie różnić od naszych. Niektórzy z nich mówią nawet płynnie po chińsku.