Friday, July 17, 2020

Opozycja w Polsce planuje odebranie zwycięstwa Dudzie, taki mały zamach stanu

To jeszcze nie koniec?
Planowane odebranie zwycięstwa Dudzie to, bądźmy ze sobą szczerzy, zamach stanu.

To brzmi absurdalnie i zwolennicy PO mogą pukać się w czoło, ale spójrzmy na fakty i (na od dłuższego czasu planowane) działania które teraz mają miejsce.


Fakty i działania: 
Jak informuje radio RMF FM do Sądu Najwyższego (SN) wpłynęło już ponad 900 protestów wyborczych. To na pierwszy rzut oka stawia rzetelność wyborów w złym świetle bo nie powinno być aż tyle protestów. Ale, prawda jest taka, ze już od kwietnia donoszono o planowanej akcji protestacyjnej na wypadek wygranej prezydenta Dudy.

Planowanie protestów jest faktem. Oto co około 17 kwietnia napisał Roman Gietrych:

(,,,)
5) W przypadku ogłoszenia zwycięstwa Andrzeja Dudy wspólne zaskarżenie wyników do SN.
6) W przypadku wygrania wyborów przez któregoś z kandydatów opozycji wspólne uznanie tych wyników za wiążące.
Opozycyjni sędziowie złożyli pozwy przeciwko sędziom wyłonionym przez nową Krajową Radę Sądownictwa aby nie mogli orzekać. Obecnie sprawami zajmuje się Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. 

Cel tych działań:
Kasta sędziowska liczy na to, że ogromna liczba skarg sparaliżuje prace kwestionowanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która ma 21 dni na ich rozpatrzenie. 

Celem pozwów sędziowskich jest doprowadzenie do sytuacji, w której nowi sędziowie nie będą mogli orzekać o ważności wyborów. Czyli, to także ma sparaliżować prace sądu.

SN musi wydać opinię na temat każdego złożonego protestu. Następnie w pełnym składzie wydać uchwałę do 6 sierpnia.

Opozycja uważa, że w obecnej sytuacji należałoby przyjąć pogląd części przedstawicieli doktryny prawa, według których przekroczenie daty 6 sierpnia oznaczałoby konieczność rozpisania nowych wyborów, które dałyby szansę na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. 


"Jeśli SN nie zdąży rozpatrzyć protestów do 6 sierpnia, kadencja Andrzeja Dudy zakończy się, ale nadal nie będzie nowego prezydenta. Wtedy marszałek Sejmu będzie musiała przejąć jego obowiązki i ogłosić kolejne wybory." - mówi o tym planie były, na szczęście, sędzia Andrzej Rzepliński.