Tym razem mamy administracje Bidena-Harris. Innymi słowy lewica już teraz stara się nas przyzwyczaić do faktu, ze Biden rządzi tylko na papierze. Niestety media maja tak mały dostęp do prezydenta, że nigdy nie wiemy jaki jest jego stan zdrowia. To nikogo nie napawa zbyt wielkim optymizmem i potwierdza plotki, ze tak naprawdę rządzi nami osoba która nie miała żadnych szans na wygranie wyborów a z wyścigu odpadła w pierwszych miesiącach.
Nawet sam prezydent Biden nazywa panią Harris prezydentem. To rodzi pytanie. Jeśli USA będą podpisywać umowy międzynarodowe to czyj podpis będzie się liczył i czy będą musiały być dwa? Co na to Konstytucja?