Friday, July 16, 2021

Polska nie poddaje się w walce przeciwko zarządzeniom Unii, Unia sugeruje 'Polexit'


 Podczas gdy europejskie media nagle, i z jakiegoś dziwnego powodu jednolicie, mówią o „Polexicie”, polscy politycy mówią po prostu, że Polska nigdy nie przekazała UE uprawnień do organizowania wymiaru sprawiedliwości.

Profesor Małgorzata Manowska, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego RP, powiedziała, że Sąd Najwyższy nie uzna ingerencji Trybunału Luksemburskiego w polski wymiar sprawiedliwości. Prof. Manowska postanowiła także „odmrozić” Izbę Dyscyplinarną w sprawach dyscyplinarnych sędziów.

"Sąd Najwyższy, tak jak i inne organy władzy sądowniczej, orzeka w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Sędziowie, obejmując urząd, składają przysięgę na wierność Rzeczypospolitej Polskiej, a w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji RP oraz ustawom" – czytamy w oświadczeniu Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.

"Z tego przepisu TUE wynika również, że prawo europejskie nie obejmuje dziedziny, jaką jest organizacja wymiaru sprawiedliwości, bowiem to państwa członkowskie posiadają kompetencje w tym zakresie. Z Traktatów tworzących UE jasno wynika więc, że Rzeczpospolita Polska nie przekazała Unii kompetencji do stanowienia prawa w zakresie organizacji wymiaru sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej. Zgodnie z art. 176 ust. 2 Konstytucji RP, ustrój i właściwość sądów oraz postępowanie przed sądami określają ustawy. Przepis ten przesądza, że w obszarze tym wyłączną kompetencję stanowienia prawa posiadają Sejm i Senat Rzeczypospolitej Polskiej współdziałające z Prezydentem RP, zaś prawu Unii Europejskiej nie przysługuje w tej dziedzinie pierwszeństwo przed uregulowaniami ustaw. Te ustrojowe zasady potwierdzone zostały w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 14 lipca 2021 r. w sprawie P 7/20" – czytamy w oświadczeniu I Prezes SN.

Wszystko zaczęło się, gdy obecny rząd i Sejm próbowały położyć kres korupcji w sądownictwie, które cieszy się nietykalnością w sprawach karnych, takich jak kradzież, korupcja i prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym. Oczywiście korupcja w sądownictwie to poważna sprawa, ponieważ podważa zaufanie publiczne do prawa i porządku. Przynajmniej raz w tygodniu możemy usłyszeć w mediach, że byli członkowie partii komunistycznej nie są ścigani za poważne przestępstwa, podczas gdy inni stają w obliczu pełnego ciężaru prawa w błahych sprawach. Tak nie może być, a rząd próbuje to zmienić. Ale ponieważ jest partią konserwatywną u władzy, UE widzi potrzebę „obrony swoich wartości”. 

Oczekuje się, że polski Trybunał Konstytucyjny wkrótce orzeknie, czy prawo UE ma pierwszeństwo przed polską konstytucją. Decyzja ze środy była postrzegana jako wskazówka, jak sędziowie trybunału mogą orzekać.

Jeśli sąd wyda wyrok przeciwko polskiemu rządowi, Trybunał Sprawiedliwości UE będzie mógł zmusić kraj do zawieszenia części reform sądownictwa. Odwrotny wyrok będzie oznaczać, że Polska może albo zmienić konstytucję, albo dążyć do zmiany prawa unijnego, a nawet wycofać się z bloku.

Holenderski eurodeputowany Jeroen Lenaers powiedział po środowym orzeczeniu polskiego Sądu Najwyższego, że „odmowa wdrożenia orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Polsce jest wyraźnym krokiem w kierunku wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej”.

– Obawiamy się, że polski rząd jest na drodze do Polexitu – dodał.

Wydaje się jednak, że to instytucje unijne, takie jak Komisja Europejska, są tymi, które popychają Polskę w kierunku „Polexitu” w nadziei na wywołanie kryzysu politycznego, który zaowocuje „zmianą reżimu”.