W ostatnich kilku dniach centrum epidemiologiczne (pomijam ich nazwę aby ten post nie był ocenzurowany przez instytucje które wręcz kochają "wolność słowa") podało że w niedzielę na Florydzie było 28 tysięcy zakażeń. Podczas gdy było ich 15 tysięcy. Po interwencji stanowych urzędów centrum poprawiło swoje dane ale zaraz potem podało, że średnia na 7 dni wynosiła 20 tysięcy.
Co się dzieje? To bardzo proste i można to ująć w jedno słowo: POLITYKA. Wszyscy już wiedzą, że gubernator Florydy, Ron DeSantis, ma bardzo duże szanse być kandydatem na prezydenta za 4 lata i widząc jego stale rosnącą popularność Demokraci zaczynają się go po prostu bać, tak samo jak Trumpa. Rożnica pomiędzy obydwoma leży w ich wieku. Za cztery lata Trump może czuć się za stary i wbrew jego deklaracjom, może mu się po prostu nie chcieć kandydować. Bo po co? Wszystko co mógł osiągnąć w swoim życiu już dawno osiągnął i Demokraci zdają sobie z tego sprawę.
Na dowód tego, ze to czysta polityka wystarczy popatrzyć na dwa ostatnie doniesienia. Pierwsze, amerykańska wersja TVN-u, CNN, zaproponowało zamknięcie stanowych granic z Florydą i prezydent Biden bierze to pod uwagę. Po drugie, DeSantis na konferencji prasowej powiedział prezydentowi Bidenowi aby ten zamknął południowe granice dla migrantów i przestał za pośrednictwem nielegalnych migrantów importować wirusa do USA. A dopóki tego nie zrobi nie chce słyszeć ani jednego słowa krytyki ich sytuacji epidemiologicznej. I wszyscy wiedzą, że ma racje bo Biden wbrew konstytucji próbuje ograniczać, lub wręcz anulować, decyzje gubernatora.
Te słowa znalazły oddzwiek w wielu miejscach.