Brendan Carr, komisarz Federalnej Komisji Łączności (FCC), odrzucił twierdzenie organizacji lewicowej, że FCC ma prawo zablokować zakup Twittera przez Elona Muska, po części dlatego, że Musk jest również właścicielem Starlink.
Po tym, jak Twitter przyjął w poniedziałek ofertę Muska o wartości 44 miliardów dolarów, amerykańska lewica i media takie jak CNN, NBC, MSNBC i inne ostrzegają, że umowa stanowi zagrożenie dla „amerykańskiej demokracji i wolności słowa.” Lewicowy Instytut Otwartych Rynków (Open Markets Institute - OMI) zasugerował, że umowa jest nielegalna i argumentował, że rząd federalny ma prawo ją zablokować.
„Instytut Otwartych Rynków uważa, że umowa stanowi szereg natychmiastowych i bezpośrednich zagrożeń dla amerykańskiej demokracji i wolności słowa” – powiedział w oświadczeniu dyrektor OMI Barry Lynn. „Open Markets uważa również, że umowa narusza obowiązujące prawo, a Federalna Komisja Łączności, Departament Sprawiedliwości i Federalna Komisja Handlu mają wystarczające uprawnienia do jej zablokowania”.
Lynn zauważył, że „umowa dałaby jednemu człowiekowi – temu, który już sprawuje ogromną władzę polityczną i gospodarczą – bezpośrednią kontrolę nad jedną z najważniejszych na świecie platform komunikacji i debaty publicznej”.
Lewica natomiast obawia się, że Donald Trump będzie mógł wrócić na platformę Twittera ponieważ Musk od dawna daje do zrozumienia, że skończy z jakakolwiek cenzurą w tym krytyków Bidena i Demokratów. Musk od miesięcy nawoływał do wolności słowa na tej platformie i między innymi dlatego właśnie kupił Twittera.
