"Donald Trump prawdopodobnie już przypieczętowal wynik wyborów występem w czwartkowy wieczór w Milwaukee, który nie ma sobie równych w najnowszej historii politycznej Ameryki," - twierdza prawicowi komentatorzy.
"Były prezydent unikał polaryzacji i podziałów, które w przeszłości cechowały znaczną część jego retoryki. W jego przemówieniu, w którym oficjalnie przyjął nominację Partii Republikańskiej, znalazło się zaledwie kilka odniesień do wyborów w 2020 roku. Trumpowi udało się trafić w kluczowe przesłania, wypowiadając się na tematy takie jak inflacja, a zwłaszcza imigracja, w sposób przekonujący i prawdopodobnie odpowiadający na podstawowe obawy Amerykanów."
"Treść tego przemówienia była prosta: Trump mówił o amerykańskim śnie, mówił o jednoczeniu ludzi, mówił o pomaganiu Afroamerykanom, Latynosom i tym, którzy zostali pozostawieni w tyle. Krótko mówiąc, Trump zrobił coś, czego praktycznie nigdy wcześniej nie robił: przemówił do wszystkich Amerykanów. Jak powiedział, chciał przemawiać nie do 50 procent, ale do 100 procent Amerykanów," - Doug Schoen dla Fox News.
Co ciekawe, Trump wspomniał o Bidenie tylko raz. Spekuluje się, że spodziewa się, że ktoś inny wystąpi przeciwko niemu, więc nie widzi sensu kandydowania przeciwko Bidenowi.
Z drugiej strony CNN i inne lewicowe media pytały, gdzie jest Melania i radośnie spekulowały na temat możliwego rozwodu Trumpów.
- Na podstawie doniesień Fox News.