Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi znów w "coś wdepnęła." Kolejnym nierozważnym politycznym chwytem podburzyła zwolenników prezydenta Trumpa, i nie tylko, a jednocześnie postawiła Kamalę Harris w świetle reflektorów.
Pelosi w Kalifornii z wielką pompą przedstawiła ustawę, która ułatwiłaby usunięcie prezydenta ze stanowiska, gdyby ponadpartyjna grupa ustawodawców zgodziła się, że nie jest on już w stanie wypełniać swoich obowiązków. Zaproponowała nowe przepisy, aby podkreślić jej „obawy”, że niedawne przejścia prezydenta Trumpa związane z COVID-19, w związku z czym przepisano mu sterydy, spowodowały jego „osłabienie oceny sytuacji”.
Ustawa, która formalizuje środek zaradczy dopuszczony przez 25-tą poprawkę do konstytucji, nie przejdzie przez Senat pod zdominowany przez Republikanów. Ten ruch miał odwrócić uwagę od niepowodzenia Pelosi w przepchaniu projektu stymulacyjnego i podkreślić rzekomo obłędną osobowość Trumpa i proces podejmowania decyzji.
Ale ruch Pelosi przyniósł odwrotny skutek. Prezydent Trump zasugerował, że prawdziwym celem ustawy było ułatwienie Demokratom odepchnięcia Joe Bidena na bok, gdyby wygrał w listopadzie, i zastąpienia go jego koleżanką, senator Kamalą Harrisem.
Teraz, gdy więcej ludzi widziało kandydata Demokratów w "dziennym świetle", przekonanie, że Biden może nie być w stanie służyć przez cztery lata na stanowisku prezydenta, tylko wzrosło.
Ciekawe, że nikt nie zauważył, że pani Pelosi sugeruje także, że ci którzy przeszli chorobę związaną z Covid-19 i wyzdrowieli mogą mieć zaburzenia umysłowe.
